MEPPS-y jeszcze mnie nigdy nie zawiodły!
Rozmowę z Rajmundem Litwińskim, dwukrotnym Wicemistrzem Świata, wielokrotnym Mistrzem Polski w spinningu, członkiem Spinningowej Kadry Narodowej, członkiem klubu aktorów Mistrall Fishing Team, przeprowadził Mateusz Porada, uczestnik MEPPS Team Polska. Rozmowa miała miejsca nad malowniczym Jeziorem Dadaj (woj. warmińsko-mazurskie) podczas ogólnopolskich towarzyskich zawodów spinningowych Garmin Fishing Series w maju 2015 r.
Mateusz Porada: Panie Rajmundzie, na początek zapytam o to jak zaczęła się Pańska przygoda z MEPPS-em?
Rajmund Litwiński: Wiktor Zborowski kiedyś zaprosił mnie na zawody aktorów-wędkarzy, a warto zauważyć, że bardzo wiele gwiazd ekranu i polskiej sceny spędza wolny czas z wędką, Marian Opania, Karol Strasburger, Robert Czebotar to bardzo dobrzy, ambitni wędkarze, dlatego z wielką przyjemnością uczestniczyłem w tych towarzyskich zawodach. Nad wodą okazało się, że „przyjacielem” zawodów są przedstawiciele marki MEPPS w Polsce. Błystki oczywiście znałem wcześniej, łowiłem na nie niemal od początku mojej aktywności wędkarskiej, ale wtedy poznałem ludzi, którzy niejako zawodowo są związani z marką. Tak na dobre nasza współpraca rozpoczęła się od momentu, kiedy założyliśmy wędkarski klub aktorów i nie tylko aktorów, bo uczestniczą w nim też reżyserzy, dziennikarze, znane osobistości sztuki i nauki. Na początku ten klub nazywał się Bass Champion Team, a ostatecznie przyjął nazwę Mistrall Fishing Team. Marka MEPPS jest sponsorem klubu. Na zawody spinningowego Grand Prix jesteśmy wyposażani we wszystkie modele błystek jakich potrzebujemy. Ta przygoda z MEPPS-em trwa już kilkanaście dobrych lat. Przez cały czas łowię na te blaszki, mam je zawsze w pudełkach, bo nigdy mnie nie zawiodły.
M.P.: Co w takim razie ceni Pan w błystkach MEPPS, co wyróżnia te błystki na tle innych konkurencyjnych obrotówek i wahadłówek?
R.L.: Wyróżnia przede wszystkim jakość wykonania, która niemal wprost przekłada się na łowność. Od ludzi pracujących dla MEPPS-a wiem, że wszystkie błystki są produkowane w Europie i tylko z europejskich elementów. Dostawcy przez dziesiątki lat się nie zmieniają, a maszyny są dokładnie te same, pilnie i dokładnie serwisowane aby nie było trzeba wymieniać ich na nowe. Dlatego MEPPS przez lata się nie zmienia. Nie chodzi o to, że nie powstają nowe wzory obrotówek, czy wahadłówek, ale precyzja wykonania, jakość materiałów są wciąż te same co dziesiątki lat temu. Wiem, że te błystki są dobrze zrobione, dobrze pomalowane a przez to łowne.
M.P.: Panie Rajmundzie ma Pan jakieś „czarne konie” MEPPS-a w swoich pudełkach z przynętami?
R.L.: Cały czas mam takie błystki, z którymi się nie rozstaję. Przez ostatnie kilka lat łowię głównie rozmiarami 3 i 4, natomiast z kolorystyki wybieram „meppsową biedronkę” czyli Aglię TW oraz Aglie ze srebrną lub złotą paletką dekorowaną czerwonymi lub czarnymi kropkami. Niezwykle skuteczny jest też srebrny Comet z niebieskimi kropkami. Takimi dwoma moimi ulubionymi kolorami paletki jest srebrny i złoty, to mi się najlepiej sprawdza.
M.P.: Ma Pan jakiś sekretny sposób na poprowadzenie obrotówki MEPPS-a?
R.L.: Łowienie błystkami nie polega tylko na wykonywaniu rzutów i zwijaniu przynęty. Błystką trzeba pracować, trzeba nią „grać”, może dlatego wśród aktorów jest tylu dobrych wędkarzy (śmiech). Trzeba zatrzymywać, przytrzymywać, przyspieszać. Różnorodne tempo prowadzenia jest bardzo ważne, ale istotne też jest różnorodne ustawienie wędki. Musimy pamiętać, że łowiąc w rzece to tempo prowadzenia będzie inne niż w jeziorze, a jaką kolorystykę dobrać, jaką gramaturę, to stwierdzić można dopiero jak już jest się na łowisku. Dlatego przed zawodami zawsze staram się poznać wodę na jakiej będę rywalizował. To nie jest tak, że jadę na zawody i mam przy sobie mnóstwo błystek. Przyjmijmy, że zabiorę nad wodę 500 albo nawet 1000 sztuk i co? Będę szukał tej idealnie łownej w trakcie zawodów i tracił czas zamiast skutecznie rzucać? Na zawody mam wszystko przygotowane: woda jest zbadana, przynęty systemowo popakowane, taktyka przygotowana, a ja zabieram się za łowienie ryb. Nie zmienia to jednak faktu, że w domu mam chyba z tysiąc MEPPS-ów!
Zasada jest taka, że łowi ta przynęta, którą się łowi, a nie ta którą się trzyma w pudełku. Jeśli mam dobre wyniki na konkretną Aglię czy Cometa to po prostu łowię taką błystką do kiedy przynosi mi to efekty. Przestaje być łowna, to szybko zmieniam na inną. Można powiedzieć, że zeszłoroczny cykl Grand Prix Polski wygrałem błystkami MEPPS.
M.P.: Uprzedził Pan moje kolejne pytanie, bo teraz chciałem się zapytać czy obrotówki MEPPS odegrały jakąś większą rolę w dużych imprezach w jakich miał pan okazję uczestniczyć i które Pan wygrywał.
R.L.: MEPPS-y jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Zawsze mi pomagają. Dam taki prosty przykład. Wygrane Grand Prix w dużej mierze zawdzięczam tym przynętom, wszystkie szczupaki zostały złowione na MEPPS-y. Stale łowię na MEPPS-y. Wygrywałem nimi tury na Mistrzostwach Polski. Mam jeden ciekawy przykład sprzed trzech lat z Mistrzostw Polski z Zegrza. Zawody odbywały się jesienią. Łowiłem w grążelach, prowadziłem przynętę tuż nad grążelami, bo one jesienią obumierają, więc łatwo było błystkę prowadzić i nawet na tej płyciutkiej wodzie łowiłem dużymi MEPPS-ami nr 4. Udało mi się tam nieźle połowić, co było dla większości uczestników zaskoczeniem, bo ten zagrążelony sektor nie napawał nikogo optymizmem. Wygrałem turę z dużą przewagą. Miałem dwa szczupaki powyżej 60 cm i dwa szczupaki powyżej 70 cm. To nadzwyczajny wynik! Woda była płytka, błystka była duża, bo to obrotówka czwórka, a okazało się, że można było i należało tak wtedy łowić.
M.P.: Jakie gatunki ryb łowi Pan na błystki MEPPS? Może pamięta Pan jakąś nietypową wędkarską przygodę.
R.L.: Na obrotówki łowiłem bolenie, okonie, jazie, klenie, ale tak naprawdę to MEPPS-ami łowię głównie szczupaki. Zdarzało się mi także łowić wzdręgi, ale to na malutkie „meppsiki”, takie najmniejsze w rozmiarze 00 ale w łowieniu wzdręg na małe MEPPS-y specjalistą jest mój klubowy kolega Robert Czebotar. A taką ciekawą historią było to, że kilkanaście lat temu wędkowałem z jednym z redaktorów „Wiadomości Wędkarskich” na zbiorniku zaporowym na Turawie. Łowiliśmy sandacze. I to łowiliśmy w dużych ilościach. Używaliśmy wyłącznie gum. Nie ukrywam, że po jakimś czasie się znudziłem takim łowieniem i zacząłem coś tam zmieniać, kombinować, tak dla zabawy, bo ryby wciąż brały bardzo intensywnie. Pomyślałem, że spróbuje łowić sandacze na obrotówkę MEPPS-a. Mój kompan odparł, że to niemożliwe, się nie da. Wspomniał, że owszem, kiedyś słyszał o takim przypadku, że komuś udało się połowić sandacze na obrotówki, ale On, redaktor wędkarski, nie wróży mi sukcesów w tej metodzie. Wykonałem MEPPS-em jakieś cztery rzuty.
W tych czterech rzutach były dwa sandacze, każdy po 70 cm. To była bardzo interesująca przygoda. Dowód na to, że na dobrą błystkę odpowiednio poprowadzoną nawet sandacza można złowić.
M.P.: Wielu wędkarzy uważa, że obrotówka przegrywa konkurencję z innymi przynętami, choćby woblerami i gumami.
R.L.: To nie jest prawda. Niektóre wody zostały „przegumione” do tego stopnia, że ryby z obrzydzeniem patrzą już na wszelkiego rodzaju przynęty silikonowe. W takich łowiskach trzeba ryby zaskoczyć. Błystka jest do tego wręcz idealną przynętą.
Od dawna błystki obrotowe i wahadłowe towarzyszą wędkarzom na łowiskach. Gumy i woblery pojawiły się później. Co do gum, to powstają rozmaite ich rodzaje, coraz to nowe „wynalazki i cuda”. A obrotówka? Pozostaje zawsze taka sama: prosta i skuteczna konstrukcja.
M.P.: Czy na koniec ma Pan jakieś przykazanie dla wędkarzy?
R.L.: Wcześniej wspominałem, że łowi tylko ta przynęta, którą posyłamy do wody. Ta przynęta, która zalega w pudełku, choćby była ze złota, na nic się zda, nie będzie łowić ryb, bo jak ma je łowić? Nie wpadajcie w rutynę. Wędkarze szybko się zrażają. Ktoś wykona kilka rzutów i od razu marudzi: „nie, niedobrze jest, nie ma brań, nie ma ryb”. To nie jest tak, bo należy pamiętać, że sprzęt i przynęty, tylko pomagają w łowieniu i będą skuteczne tylko wtedy, gdy potrafi się nad wodą myśleć i wyciągać na bieżąco odpowiednie wnioski. Wędkarz powinien łowić także głową. Trzeba myśleć jaki skuteczny rodzaj błystki, w jakiej wielkości, kolorystyce zastosować w konkretnym łowisku. Do takiego doświadczenia dochodzi się latami.
M.P.: Dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony czas.